Strona:PL Karol May - Winnetou 06.djvu/016

Ta strona została uwierzytelniona.
—   266   —

— Nie nakręcony — odpowiedział Buller, skwapliwie sięgając ręką. — Oddajcie, sir!
— Zaraz! — zawołałem, przytrzymując jego rękę. — Jeśli nawet stoi, to dowiecie się przynajmniej, która godzina wybiła.
— Zegarek Allana! — zauważył Bernard zmieszany.
— Naprawdę? Skąd ten zegarek znalazł się w waszym ręku, człowiecze? — zapytałem.
— Co was to obchodzi? — odburknął zuchwale, starając się wyswobodzić.
— Nawet bardzo mię to obchodzi, gdyż ten gentleman jest bratem dawnego właściciela zegarka. Skąd zatem macie zegarek master Marshalla?
Drab znalalazł się w wielkim kłopocie.
— On mi go darował — odrzekł.
— Kłamstwo! — odparł Bernard. — Popatrzcie na te kamienie, Charley! Zegarka za trzysta dolarów nie darowuje się służącemu.
— Well, Bernardzie. Przeszukajcie to miejsce, a ja tymczasem przytrzymam tego człowieka.
Trzymałem Bullera za obie ręce, a on usiłował się wyrwać, lecz mu się to nie udało.
— Kto wy jesteście, kto wam dał prawo przeszukiwania mojego namiotu? Zawezwę towarzysza do pomocy i każę was zlynchować! — groził on nam surowo.
— Nie róbcie głupich żartów, człowieku, gdyż master Lynch gotów się dobrać do waszego gardła. Skoro tylko krzykniecie, przycisnę was mocniej — odrzekłem mu.
Trzymałem go lewą ręką za ramię, a prawą za kark. Rabuś zrozumiał, że będąc zupełnie w mojej mocy musi się poddać.
— Nie znajduję nic więcej! — stwierdził Bernard, skończywszy badanie.
— To puśćcie mnie teraz i oddajcie zegarek! — domagał się Buller.
— Powoli, powoli! — odrzekłem. — Przytrzymam was jeszcze, dopóki się nie naradzimy, co z wami zrobić. Jak sądzicie, Bernardzie?