Strona:PL Karol May - Winnetou 06.djvu/068

Ta strona została uwierzytelniona.
—   318   —

ma swój odrębny głos. Trudno jest bardzo rozróżnić huk dwu rusznic pod tym względem, ale życie na Zachodzie zaostrza zmysły do najwyższego stopnia, a kto częściej słyszał huk jednej strzelby, ten pozna ją pośród setek innych. Stąd pochodzi, że myśliwcy, którzy spotykali się dawniej, a potem się przez długi czas nie widywali, z daleka już rozpoznają się nawzajem po głosie strzelb.
Tak było w tej chwili ze mną. Strzelby, z której ten dziki wystrzelił, byłbym nie zapomniał przez całe życie. Od długiego już czasu nie obijał się o uszy moje jej ostry, poważny ton, mimo to odrazu ją poznałem. To była strzelba słynnego wodza Apaczów, Winnetou, mego przyjaciela i nauczyciela, który w lasach i preryach dzikiego Zachodu, śmiało rzec mogę, pierwszymi krokami moimi kierował. Nasunęło mi się oczywiście pytanie, czy on sam jeszcze dotąd ją nosił, czy też może przeszła już w inne ręce?