— Niechaj moi bracia usiądą i wypalą ze mną fajkę pokoju! — rzekł Apacz.
Następnie usiadł tam, gdzie stał, i wydobył z za pasa trochę tytoniu, zmieszanego z liśćmi dzikich konopi, poczem napełnił nim ozdobiony piórami kalumet. My zajęliśmy miejsca obok niego. Uroczystość zapalenia fajki pokoju była nieodzowna, gdyż zatwierdzała niejako zawarte przymierze. Bez tego nie powiedziałby z pewnością Winnetou ani słowa o naszym planie.
Zapaliwszy, wypuścił dym prosto ku niebu, a potem równie prosto ku ziemi. Następnie skłonił się kolejno w cztery strony świata, a pociągnąwszy z fajki cztery razy, wydmuchnął dym w tych kierunkach. Wreszcie usiadł napowrót i podał fajkę mnie, mówiąc:
— Wielki Duch słyszy moją przysięgę: moi bracia są jako ja, ja zaś jako oni. Jesteśmy przyjaciółmi!
Wziąłem kalumet z jego ręki, wstałem, powtórzyłem dokładnie cały obrzęd i oświadczyłem nawzajem:
— Wielki Manitou, którego czcimy, rządzi ziemią i gwiazdami. On jest moim ojcem i twoim, jesteśmy braćmi i dopomożemy sobie w każdem niebezpieczeństwie. Fajka pokoju odnowiła nasze przymierze!
Teraz podałem fajkę Walkerowi, który zrobiwszy to samo co i my, ślubował:
— Widzę wielkiego Winnetou, najwspanialszego wodza Mescalerów, Mimbrenjów i Apaczów, piję dym z jego fajki i jestem jego bratem. Jego przyjaciele są moimi przyjaciółmi, a jego wrogowie moimi wrogami. Ten sojusz niechaj nigdy nie będzie złamany!
Po tych słowach usiadł i oddał fajkę Apaczowi, który palił ją dalej. Po spełnieniu tego zwyczaju mogliśmy przystąpić do omówienia dalszego planu pościgu.
— Niech mi brat Szarlih opowie, co przeżył od czasu rozstania się ze mną! — poprosił Winnetou.
Z tem załatwiłem się jak najzwięźlej i nawzajem jego zapytałem:
— Może brat Winnetou powie mi, co przeżył, od
Strona:PL Karol May - Winnetou 06.djvu/071
Ta strona została uwierzytelniona.
— 321 —