Cal za calem zdążałem naprzód. Mając wiatr przeciw sobie, nie obawiałem się koni, które zwykle zdradzają głośnem parskaniem zbliżanie się obcego. Pod tym względem narażony był Winnetou na większe trudności niż ja.
Tak upłynęło przeszło pół godziny, zanim przebyłem tych dwieście kroków. Wreszcie znalazłem się bezpośrednio za namiotem wodza, a ludzi, siedzących przy ogniu, dzieliła odemnie przestrzeń co najwyżej ośmiu łokci. Rozmawiali bardzo żywo po angielsku. Gdy zdziwiony tem, ośmieliłem się wychylić nieco głowę, żeby ich ujrzeć, zobaczyłem pięciu białych i trzech Indyan.
Czerwoni zachowywali się spokojnie. Przy ognisku obozowem tylko biały staje się głośnym, ostrożny zaś Indyanin rozmawia więcej znakami, aniżeli słowami. Ogień palił się także jasno, nie na sposób indyański.
Jednym z białych był długi brodaty mężczyzna z blizną na czole, pochodzącą, jak się zdawało, od noża. On kierował widocznie wszystkiem, a stosunek drugich do niego wskazywał, że to osoba szanowana. Leżałem tak blizko nich, że mogłem dosłyszeć każde ich słowo.
— A jak daleko stąd do Echo Cannon? — zapytał jeden z nich.
— Około stu mil — odrzekł długi. — W trzech dniach można się łatwo tam dostać.
— A co będzie, jeśli nasz plan okaże się mylnym, jeśli nas nie ścigano i ludzie tam są w pełnej liczbie?
Długi mąż roześmiał się wzgardliwie i odrzekł:
— Niedorzeczności prawisz! Będą nas ścigali, to pewne. Przecież zostawiliśmy im trop wyraźny. W pociągu zginęło około trzydziestu ludzi, po których wzięliśmy ładną zdobycz. Tego nie puszczą nam płazem i przynajmniej spróbują nas ścigać.
— Jeśli tak, to sztuczka musi się udać — zauważył tamten. — Ilu ludzi jest w Echo Cannon, Rollinsie?
— Około stu pięćdziesięciu — odpowiedział wezwany. — Oprócz tego jest tam kilka dobrze wyposażonych sklepów, kilka salonów do picia, a że znajdziemy
Strona:PL Karol May - Winnetou 06.djvu/082
Ta strona została uwierzytelniona.
— 332 —