Strona:PL Karol May - Winnetou 06.djvu/098

Ta strona została uwierzytelniona.
—   346   —

Ja nie odpowiedziałem nic na to, on zaś popadł napowrót w milczenie i odezwał się dopiero po długiej chwili:
— Ntch-nha Manitou nsho; shi aguan t’enese — Wielki duch jest dobry i ja go miłuję!
Gdybym był wdał się z nim teraz w roztrząsania, byłbym przeszkodził tylko rozwojowi jego uczuć i myśli. Milczałem więc dalej, on zaś znowu przemówił:
— Mój brat Szarlih jest wielkim wojownikiem i mądrym w radzie; dusza moja jest jako jego, ale ja nie zobaczę jego, gdy pójdę do wiecznych ostępów!
Ta myśl nastroiła go smutnie. Był to nowy dowód jego miłości do mnie. Teraz i ja zabrałem głos, chcąc mu się odwzajemnić: