co się da, jeśli zaś Ogellallajowie zabrali z sobą settlerów, to my ich wydobędziemy, czego nie moglibyśmy dokazać, gdybyście wy milczeć umieli.
— Kata wydobędziecie, nie ich! — zawołał ze złością w głosie.
Na to podniósł głowę jego towarzysz i sąsiad, który nieustannie we mnie się wpatrywał, i rzekł:
— Wierz mi, Rollinsie! Ten ich uwolni. Ja go znam. To Old Shatterhand!
— Old Shatterhand! — zawołał zagadnięty. — All devils, teraz rozumiem, skąd się wzięło tych ośm strzałów. Wobec tego pragnę gorąco...
Odwróciłem się szybko i odszedłem, by nie słyszeć przekleństw tego złoczyńcy. Kolonel poszedł za mną i zapytał zupełnie zdumiony:
— Czy to prawda, że jesteście Old Shatterhand?
— Tak. Ten człowiek spotkał mnie na jednej z wypraw myśliwskich. Ja przystępuję odrazu do rzeczy i proszę was, żebyście mi dali swoich ludzi. Muszę pójść na pomoc do Helldorf-settlement.
— Hm, czcigodny sir, to jest niemożliwe. Sam poprowadziłbym tam wszystkich moich ludzi, ale jestem urzędnikiem kolejowym i znam swoje obowiązki.
— Ależ sir, czy ci biedni osadnicy mają zginąć? Jakbyście się potem usprawiedliwili, gdyby się to stało wskutek waszego zaniedbania?
— Posłuchajcie, sir! Mnie nie wolno opuścić mego obozu, chyba, gdy idzie o jego dobro. Nie mogę także nakazać moim robotnikom, żeby z wami poszli. Pozwolę sobie jedno tylko uczynić. Zgadzam się na to, żebyście wy z moimi ludźmi pomówili. Który z nich zechce na ten czas porzucić pracę i do was się przyłączyć, tego nie zatrzymam. Konie, broń, amunicyę i trochę żywności dostaniecie także pod warunkiem, że konie i broń otrzymam później z powrotem.
— Dziękuję wam, Sir! Jestem przekonany, że to jest wszystko, co możecie w tym wypadku uczynić. Nie
Strona:PL Karol May - Winnetou 06.djvu/122
Ta strona została uwierzytelniona.
— 370 —