Strona:PL Karol May - Winnetou 06.djvu/157

Ta strona została uwierzytelniona.
—   405   —

córkę nie jest grzechem? Przypuśćmy, że i moje zdanie jest takie, ale teraz nasuwa się bardzo praktyczne pytanie: Dlaczego on ich zastrzelił?
— Aby się dowiedzieć o miejscu, w którem ukrywali złoto.
— Nie. Nie dlatego!
— Nie? A z jakiego powodu?
— Aby się dowiedzieć o miejscu, nie musiał jeszcze pozbawiać ich życia. Gdyby ich był puścił swobodnie, a po ich oddaleniu się zbadał, gdzie byli, byłby prawdopodobnie znalazł to miejsce. Wszak powiedział wam, że bardzo prędko wrócili. Wobec tej szybkości i pośpiechu nie stracili chyba czasu na troskliwe zacieranie śladów, żeby ich już nie można zobaczyć. Nie byli też zapewne zbyt ostrożni, gdyż zdawało im się, że sami są w Mugworthills. Ich trop byłby go niewątpliwie zaprowadził na to miejsce. Już to raz zaznaczyłem.
— Ale to rzeczy nie zmienia. Przyznam się otwarcie, że nie wiem, jak zamierzacie tem obalić moje zdanie.
— Zaraz to usłyszycie. Santer nie zastrzelił obojga Indyan na to, aby odkryć miejsce złotodajne, lecz aby dostać nuggety, które oni zabrali i mieli przy sobie.
— To jest obojętne!
— Dla niego i dla zastrzelonych, ale nie dla nas.
— Czemu nie?
— Jak sądzicie, czy mało było złota w kryjówce, czy dużo?
— Dużo, pewnie, że dużo! Nie zdołam wprawdzie tego dowieść, lecz wyobrażam sobie.
— A ja potrafię to udowodnić!
— Wy? — zapytał zdziwiony.
— Tak. Wystarczy trochę pomyśleć. Jeśli się nawet nie zna Mugworthills, to można przypuścić, że niema tam naturalnych pokładów złota, lecz że musiano je tam zgromadzić. Ilekroć zaś Indyanie zadają sobie