Strona:PL Karol May - Winnetou 06.djvu/195

Ta strona została uwierzytelniona.
—   443   —

rozdrażniać się szyderczemi przemowami, jakie on wygłaszał! Zachowałem wobec niego zimną krew i ani razu nie sprawiłem mu tej przyjemności, żeby mu odpowiedzieć. Inne jego próby dokuczania udaremniał Pida, który nie pozwalał na pogorszenie mojego położenia nad miarę.
Na Gatesa, Claya i Summera nie zwracali Indyanie uwagi; musieli się oni trzymać Santera. Zauważyłem niebawem, że byliby chętnie ze mną porozmawiali, a Pida byłby im pewnie tego nie zabronił, lecz Santer potrafił temu zawsze przeszkodzić. Zależało mu oczywiście na tem, żebym nie miał sposobności wyjaśnić im sprawy poszukiwania złota w Nugget-tsil. Zresztą on nie obchodził się z nimi bynajmniej jak z kolegami. Oni mieli mu dopomóc w szukaniu złota, a ja byłem pewien, że on byłby się ich pozbył po znalezieniu skarbu i nie