cofnął się nawet przed potrójnem morderstwem, gdyby tak być musiało. Ale stan rzeczy zmienił się teraz. Oni niewątpliwie uwiadomili go, że ja przypuszczałem, iż Winnetou zabrał stamtąd nuggety, a kartki, które widział w moim ręku, musiały być w jego oczach dowodem, że zdanie moje było słuszne. Jeśli jednak złota nie było, to poszukiwania były daremne. Santer więc nie potrzebował już nikogo do pomocy. To też Gates, Clay i Summer byli dlań teraz ciężarem, który on byłby najchętniej z siebie zrzucił. Ale jak? Czy mógł ich poprostu odesłać? Nie. Zabrał ich z sobą, ale w zamiarze pozbycia się ich jak najprędzej.
Można sobie wyobrazić, że wszystkie jego starania i życzenia zwróciły się teraz ku moim papierom; pragnął gorąco dostać je w swoje ręce. Zabrać mi ich otwarcie nie mógł z powodu Pidy. Pozostały mu tylko dwie drogi do ich zdobycia: albo ukraść mi je podczas snu, albo zaczekać na przybycie do wsi i nakłonić Tanguę do tego, żeby mu je przyznał. Osiągnięcie celu na jednej z tych dróg nie było dlań zbyt trudnem. Papiery znajdowały się jeszcze w tej samej kieszeni. Gdzie więc miałem je schować, czy gdzieindziej w ubraniu? Musiałoby się to stać pokryjomu, a więc tak, żeby wtenczas nikogo koło mnie nie było, tymczasem ja ciągle byłem skrępowany i otoczony przez strażników. Santer wyświadczył Tangui kilka przysług, za które ten był mu wdzięczny. Jak łatwo mógł on wodza nakłonić do odebrania mi tych kartek i oddania jemu! To przyprawiało mnie o ból głowy. O moją osobę, o życie moje nie troszczyłem się, ale przedewszystkiem i najbardziej o puściznę po moim Winnetou.
Wieś Keiowehów leżała w tem samem miejscu, co dawniej, a więc nad ujściem Saltforku do Red-river. Przez tę rzekę przeprawiliśmy się na płytkiem miejscu, a potem z odległości dwóch godzin drogi od wsi wysłał Pida naprzód dwu jeźdźców z wiadomością, że przybywamy. Jaką radość i wzburzenie musiała wywołać wieść, że prowadzą także Old Shatterhanda!
Strona:PL Karol May - Winnetou 06.djvu/196
Ta strona została uwierzytelniona.
— 444 —