Strona:PL Karol May - Winnetou 06.djvu/205

Ta strona została uwierzytelniona.
—   453   —

— Old Shatterhand pokonał swego przeciwnika. Ojciec mój wie już teraz, czy Santer ma prawo do tych papierów.
— Nie były jego, lecz Old Shatterhanda — zawyrokował stary.
— Teraz więc są moją własnością, gdyż Old Shatterhand jest moim jeńcem. Skoro ci dwaj ladzie sprzeczają się o nie, to są z pewnością bardzo ważne, dlatego przechowam je dobrze w mym leku.
I rzeczywiście włożył papiery do woreczka na szyi. Było to z jednej strony fatalne, a z drugiej przyjemne, fatalne, ponieważ mnie zależało na tem, żeby u mnie były przechowane. Jakże teraz miałem je wydostać w razie ucieczki? Przyjemnem zaś o tyle, że nie dowierzałem Santerowi. Gdyby byli pozwolili mnie zatrzymać je u siebie, byłoby mu przyszło pewnie na myśl zabrać je, jeśli nie podczas mego snu, to przemocą. Wobec tego stało się może i lepiej, że papiery wziął młody wódz, na którego nie mógł się porwać. Santer rzekł też do Pidy takim tonem, jak gdyby nie chciał już nic o tem wiedzieć i całkiem ich się wyrzekał:
— Tak, zatrzymaj je! Tobie one na nic się nie przydadzą, ponieważ nie umiesz czytać. Wprawdzie ja chciałem je mieć, gdyż są dla mnie istotnie ważne, ale mogę się też bez nich obejść, gdyż znam całą ich treść. Chodźcie, panowie! Tu nie mamy już co robić.
Oddalił się z Gatesem, Clayem i Summerem, a nikomu nie przyszło na myśl ich zatrzymywać. Sprawa z papierami była rozstrzygnięta, teraz należało oczekiwać, że czerwoni zajmą się moją osobą. Istotnie przypuszczenie moje się ziściło, przedtem jednak spytał wódz syna:
— Old Shatterhand miał jeszcze przy sobie mówiące kartki. Czy nie wypróżniliście mu kieszeni?
— Nie — odrzekł Pida. — To wielki wojownik. Zabijemy go wprawdzie, lecz nie chcemy przeszukiwaniem jego kieszeni krzywdzić jogo imienia i waleczności. Mamy jego broń i to nam wystarczy; wszystko inne zostawi mnie, gdy umrze.