Strona:PL Karol May - Winnetou 06.djvu/210

Ta strona została uwierzytelniona.
—   458   —

jak się zdaje, co do tego rozkaz, a mnie było z tem dobrze, gdyż wcale nie jest to miłem wisieć u pnia i być podziwianym, choćby tylko przez dzieci jako rzadki okaz.
Później zobaczyłem „Ciemny włos“, wychodzącą z namiotu. Miała w ręku płytkie gliniane naczynie i przyszła z niem do mnie.
— Mój ojciec pozwolił mi podać ci jedzenie. Czy przyjmiesz? — zapytała.
— Chętnie — odrzekłem. — Nie mogę jednak użyć rąk, gdyż jestem przywiązany.
— Nie trzeba cię odwiązywać, ja będę twoją sługą.
Przyniosła pieczone i pokrajane mięso bawole. Trzymając nóż w ręku, nabijała nań po kawałku i wkła-