— Nie boję się surowości: ona mnie nie przeraża. Jestem raczej dumny z tego, że powiedziałem ci prawdę. Tego nie zrobiłby nikt inny.
— Old Shatterhand ma słuszność, tylko on może być tak śmiałym, żeby przyznać rzetelnie, że będzie się starał umknąć. To nietylko śmiałość, lecz nawet zuchwalstwo!
— Nie. Zuchwalec działa albo bez jasnego pojęcia, albo dlatego, że nie ma już nic do stracenia. Moja otwartość jednak ma całkiem słuszny powód i cel osobny.
— Jaki?
— Tego nie mogę ci powiedzieć, ale ty powinieneś się domyśleć.
Nie mogłem mu otwarcie powiedzieć rzeczy następującej: On przybył tu, aby mnie ocalić przez oddanie mi swojej córki za żonę. Gdybym się na to zgodził, nie zabitoby mnie, otrzymałbym wolność razem z młodą żoną, musiałbym jednak zostać Keiowehem. Do tego jednak postanowiłem nie dopuścić. Trzeba było odrzucić radę „Jednego Pióra“, czem nietylko byłbym mu sprawił nadzwyczajną przykrość, lecz także wzbudził pragnienie zemsty. Aby temu zapobiec, powiedziałem otwarcie, że nie uważam śmierci mojej za pewną. Miało to znaczyć: Nie ofiaruj mi swojej córki, gdyż ja się ocalę sam, chociaż nie zostanę mężem Indyanki. Jeśliby to zrozumiał, uniknąłby on przykrości, a ja jego nienawiści i zemsty. On zamyślił się też istotnie, ale niestety nie dorozumiał się rzeczy właściwej i rzekł tonem chytrej wyższości:
— Old Shatterhand chce nas tylko zaniepokoić o siebie, choć wie, że ujść nie może. To poniża jego godność przyznać się, że jest zgubiony. Ale „Jedno Pióro“ nie da się tem wywieść w pole. Ty wiesz dobrze, że jesteś zgubiony.
— Wiem dobrze, że umknę!
— Zamęczą cię tutaj na śmierć!
— Ucieknę!
— Ucieczka jest niemożliwa. Gdybym bowiem uwa-
Strona:PL Karol May - Winnetou 06.djvu/223
Ta strona została uwierzytelniona.
— 471 —