Pida był uszczęśliwiony odzyskaniem talizmanu w całości. On osiągnął już cel podróży. O, gdybym ja był mógł to powiedzieć o sobie!
Nazajutrz dotarliśmy do jeziora, lecz dopiero nad wieczorem, kiedy nic już nie można było począć. Ułożyliśmy się cicho pod drzewami, by się nie zdradzić przed Santerem. Nie wyjawił on przed Mimbrenjem, czego tu chciał, i po przyjeździe nakłonił go do natychmiastowego powrotu.
Droga wiodła nas z nad Rio Pecos skośnie przez południowo wschodni róg Nowego Meksyku, a teraz znajdowaliśmy się w Arizonie, gdzie stykają się terytorya Gilenjów i Mimbrenjów. Gilenjowie są także Apaczami. Strony to puste i smutne. Skały, nic tylko skały! Gdzie jednak jest trochę wody, tam rozwija się roślinność bujna, lecz tylko niedaleko od wody. Słońce wypala wszystko, czego zabrana wilgoć prędko nie uzupełni. Lasów tu bardzo mało.
Tam, gdzie znajdowaliśmy się teraz, uczyniła przyroda wyjątek.
Była to kotlina z kilku źródłami, które napełniły wgłębienie i utworzyły jezioro. Woda wypływała zeń na zachód, a my byliśmy na brzegu wschodnim. Gęsto zalesione ściany doliny pięły się wysoko i nadawały niezgłębionemu jezioru owej ponurej barwy, która skłoniła nas do nazwania go „Ciemną Wodą“, a Mimbrenjów do nazwy „Czarne Jezioro“. Północna ściana doliny była najwyższa. Z niej występowała w kształcie słupa naga skała, a za nią gromadziła się woda z o wiele wyższego wzgórza i wydrążyła sobie w kamieniu upływ, którym jak z polewaczki spadała do jeziora z wysokości stu stóp. To była „spadająca woda“, wspomniana w testamencie Winnetou. Wprost nad wodospadem widać było w skale jaskinię, do której wówczas nie mogliśmy się dostać, lecz Winnetou musiał później odnaleźć jakieś dojście. Nad tą jaskinią wystawała znowu najwyższa część skały w kształcie dachu, lub wysuwa-
Strona:PL Karol May - Winnetou 06.djvu/263
Ta strona została uwierzytelniona.
— 509 —