ożywionego traktu, ale głębiej czekały nas miejscowości, pozbawione wody, gdzie napełnione miechy są niezbędne. Można się nawet było spodziewać, że będziemy zmuszeni obozować w pustyni, lub bezwodnym stepie.
Krótko przed asr przyjechał wrzekomy Hunter. Miał dwa konie — dosiadał jednego, na drugim zaś umieścił żywność dla siebie. Chciał się natychmiast do nas przyłączyć, ale Krüger-bej, spostrzegłszy to, rzekł do mnie:
— Powiedz temu człowiekowi, że nie dopuszczam do poufałości pierwszego lepszego obcego osobnika. Pan Zastępów, jako naczelny wódz, nie ma zamiaru się pospolitować.
Podjechałem do Amerykanina i powtórzyłem mu bardzo niedwuznaczną uwagę mego przyjaciela.
— Krüger-bej pozwolił panu towarzyszyć w wyprawie, ale nie życzy sobie widzieć mastera przy swoim boku.
Aczkowiek była to obelga, Hunter przyjął ją z nadspodziewanym spokojem i odpowiedział zadowolony:
— To mi odpowiada, nawet bardzo.
— Tak? Istotnie? Bardzo mnie to cieszy. Obawiałem się, czy nie będzie pan uważał, iż niedosyć go poparłem wobec Krüger-beja.
— O nie! Uzyskał pan to, co trzeba było, — więcej nie żądałem. Nie mam wcale zamiaru trzymać się stale wpobliżu Pana Zastępów i wystawiać na jego ob-
Strona:PL Karol May - Winnetou w Afryce.djvu/136
Ta strona została uwierzytelniona.