— Oseng-ge tah, mo Old Shatterhand!
Znaczy to mniej więcej: — Dobrywieczór Old Shatterhandzie! — Następnie położył rękę także na ramieniu Apacza i ponowił powitanie, zmieniwszy tylko imię:
— Oseng-ge tah, mo Winnetou.
Arab znał więc nas dobrze. Skoczyłem żywo, zdumiony, i zapytałem w tem samem narzeczu:
— Toh-ah oh sse! — Kim jesteś, człowieku?
Odezwał się po angielsku:
— Poznajże nareszcie, stary pogromco lwów! Jestem naprawdę ciekaw, czy nie poznasz mnie po głosie.
— Emery, Emery Bothwell! — zawołałem, zsuwając mu z twarzy kaptur, i objąłem serdecznie. Przycisnął mnie do potężnej klatki piersiowej i rzekł głosem wzruszonym:
— Oddawna, od bardzo dawna, tęskniłem za tobą, mój stary druhu. Nigdzie cię jednak nie mogłem zdybać. Teraz znów omal, żeś mi się nie wymknął z tego błogosławionego ogrodu. Tak chciał kismet, ale ja także mam swoją wolę, a mianowicie, abyśmy się zbyt rychło ze sobą nie rozstali. Czy przystajesz na to, druhu?
— Z przyjemnością drogi przyjacielu. A zatem odrazu nas poznałeś?
— Ciebie natychmiast, ale wodza nieodrazu zgryzłem. Któżby to się mógł spodziewać, że ten strój okrywa najsłynniejszego wojownika Apaczów? Któżby mógł wyobrazić sobie Winnetou w odległym Kahira?
Strona:PL Karol May - Winnetou w Afryce.djvu/73
Ta strona została uwierzytelniona.