Strona:PL Karol May - Winnetou w Afryce.djvu/75

Ta strona została uwierzytelniona.

wręcz przeciwnie, były dla mnie często prawdziwą rozrywką.“
Takim to człowiekiem, zupełnie takim, był ów Emery Bothwell, który wraz ze mną i z paroma jeszcze ludźmi zmiótł całą rozbójniczą karawanę w Saharze. — Było to dowodem wielkiej i szczerej radości ze spotkania, jeżeli ten Englishman, tak skąpy w mowie, powitał nas tylu słowami. Znał Winnetou tak samo, jak mnie, gdyż razem przez trzy kwartały wędrowaliśmy po południowo-zachodnich Stanach i razem przeżyli niejedną niezwykłą przygodę. Apacz cieszył się niemniej ode mnie z niespodzianego spotkania, ale nie zwykł się wywnętrzać.
Szczególnie zaś byłem zadowolony, że spotkałem Bothwella w obecnych okolicznościach. Emery był tak usytuowany, że zawsze mógł rozporządzać swoim czasem, to też nie wątpiłem, że przyłączy się do nas bez wahania. Szło wszak o to, aby odnaleźć zaginionego, a nawet wykryć lub zapobiec zbrodni, co stanowiło dla tego poszukiwacza przygód gratkę nielada. Posiadał wszystkie zalety uczestników tego rodzaju wypraw — poprostu nie mógłbym sobie wymarzyć lepszego towarzysza. Gdziekolwiek bądź ukryliby się złoczyńcy, mając przy boku Winnetou, najsłynniejszego na Zachodzie tropiciela śladów, i Emery’ego, prawie równie głośnego Behluwan-beja algerskiej pustyni, wytrząsnąłbym ich z pod ziemi.
Emery’ego bardzo zdziwiła obecność Winnetou w Kairze. Zrozumiał wlot, że tylko niezwykły powód mógł skłonić Apacza do tej podróży. Winnetou na jego miejscu nie pytałby, tylko czekał. Emery był białym i