jako taki nie nakładał wędzideł ciekawości. Ledwo usiadł, zaczął nas ciągnąć za języki rozmaitemi pytaniami.
— Czy to być może? — zawołał. — Wybieracie się do Tunisu? Bo ja także!
— Kiedy?
— Kiedy wam się spodoba.
— Doskonale! A więc pojedziemy razem. A ty w jakim celu jedziesz?
— Co za pytanie! Przygoda. A. wy?
— Sądzę, że i my doznamy przygód. Przypuszczałem, że jakiś określony powód sprowadza cię do Tunisu?
— Słusznie. Powód, któremu na imię Small Hunter.
— Uff! — zawołał Apacz. Nazwisko Huntera tak go zelektryzowało, że nie mógł powstrzymać się od okrzyku.
— Small Hunter? — zapytałem szybko. — Czy to możliwe? Czy go znasz?
— Yes. A ty również, jak się zdaje?
— Nie. Natomiast szukam go w Tunisie.
— Jesteś na złym tropie. Small przebywa w Egipcie, mówiąc ściślej, w Aleksandrji.
— A myśmy stamtąd przyjechali! Gdybyśmy wiedzieli! Poinformowano nas, że Hunter przed trzema miesiącami wyjechał do Tunisu.
— Duby smalone! Przebywa jeszcze tutaj.
— Wszak kazał przysyłać listy do Tunisu, dokąd też zostały skierowane.
Strona:PL Karol May - Winnetou w Afryce.djvu/76
Ta strona została uwierzytelniona.