A tak bitwa skończyła te wesołe gody, * Jaki taki poszedł spać, napiwszy się wody.
Niechaj mnie kto prosi, grzecznego wiem cosi: * Com dziś widział, com dziś słyszał w przemiany, * Gdym w gromadę zganiał swoje barany. * Powiedzże nam miły bracie, będziem Boga prosić za cię; * Jeżeli wiesz co nowego, weźmiesz od nas co dobrego; * Złożymyć się na Jużynę, ucieszże nas w tę godzinę.
Już prawie w północy, aż się coś widoczy, * A co dalej, to się bardziej łyskocze; * A ja z strachu miły Stachu dygoczę. * Jeżeli tak miły Stachu, musiałeś zjeść korzec strachu. * Zawołać też na nas było, namby się wstać nie leniło; * A około twojej budy, przygrywalibyśmy w dudy.
Jużem ci wesoły, bom widział Anioły, * Widziałem ich oczywiście pod zorze, * Oni komuś przygrywali w oborze. * Pójdźmyż i my choć w tym czasie, niech Woj tal trzody
popasie; * Bo jak się będziem bawili, nic nie ujrzymy po chwili; * Naładujmy sobie trzosy, chociaż owocem kokoszy.
Wlazę ja do szopy, wy bracia też w tropy; * Jak wleziemy, padniemy my żebracy, * Mówiąc Panu: my też Twoi robacy; * Bądźże nam dziś miłościwy, kiedy Twoje widzim dziwy; * Ofiarujemy z kobieli, cośmy tu dla Ciebie wzięli; * I jeszcze Ci zaśpiewamy, co ducha w gardzielach mamy.