że mam skrzydła, * A ja jeszcze tu u bydła * Z pastuszkami.
Maciek mówi: nie to bracie, * Jeszcze bróg nie leci na cię; * Jeśliś chory, leczże nogę, * Bo dziś wychodzimy w drogę * Do Betleem.
Trzeba wziąć gruszek kobielą, * Bo dwa posty przed niedzielą; * Osełkę masła młodego, * I dzbanek mleka słodkiego, * Na tę drogę.
Kukiełkę i dwoje sera * Nie będzie to na nas siła; * Więcej nam Pan Jezus daje, * Gdy się dla nas człekiem staje * Bóg prawdziwy.
Pójdźmyż teraz w Imię Pańskie, * Otworzą nam wrota rajskie: * Przez narodzenie Jezusa * Będzie w niebie nasza dusza * Królowała.
Pastuszkowie bracia mili, * Kędyżeście to chodzili? * Chodziliśmy do Betleem, * Jaki taki swoim strojem, * Szukać Jezusa małego.
Powiedzcież nam, bracia mili, * Cóżeście wy tam robili? * Cześć i chwałę oddawali * I wesoło zaśpiewali * Dzieciąteczku maleńkiemu.
Jakieżeście dary przynieśli, * Kiedyście do szopy weszli? * Ja barana, wiązkę siana, * Maciek kaszę, Jan kiełbasę * Dla Jezusa maleńkiego.
A jakże wam dziękowano, * Gdy te dary przyjmowano? * Józef stary, osiwiały, * Odebrawszy od nas dary, * Bóg wam zapłać, podziękował.
I mybyśmy tam bieżeli, * Gdybyśmy drogę wiedzieli: * Idźcież