Woły moje, woły moje, na Boga żywego * Poprzysięgam, poprzysięgam, nie chodźcie od Niego: * Chyba, gdzie wam każe * I drogę pokaże.
Woły moje, woły moje, do zgonu samego * Trzymajcie się, trzymajcie się, Pana tak dobrego; * I na wieki wiecznie, * Służcie Mu statecznie.
W pole pasterze zaszli, aby owieczki paśli; * Woły, barany, wraz pozganiali; * A na wygonie, paszą się konie, * Razem.
Potem spać polegali, owi pasterze mali; * Aż o północy, Kuba wyskoczy, * A tam śpiewają, Anieli grają, * Wdzięcznie.
Chwała Bogu naszemu, w szopie narodzonemu; * A wam pasterze, otwarte podwórze; * Ze snu wstawajcie, Pana witajcie, * Z nieba.
Śpiewają Święci z nieba: czegóż nam więcej trzeba? * Bierzmy się w drogę, czyńmy przysługę, * Panu naszemu, narodzonemu, * W szopie.
Jeden weź koszyk gruszek, drugi masła garnuszek; * Trzeci plastr miodu, jabłek z ogrodu; * A zaś na Jana, włożyć barana. * Dalejże!
I trzodę opuścić trzeba, by przywitać Pana z nieba. * Dobrze, bracia, tak! orzechów przetak * Nasyp ty do worka, ja do podołka * Resztę.
Najsłodsze Jezus Dziecię, błogosław nasze życie; * Przez Twe narodzenie Jezu, Panie, * Odpuść nam karę, daj wieczną chwałę * W niebie.