Strona:PL Karol Miarka - Kantyczki 01.djvu/288

Ta strona została przepisana.

sa spieszcie się, * Mazur z Indyany. Don Balatryany; * Stare Scyty z Machabity, Grek z Oriniany i Afrykany, * Pers z Arabą, Murzyn z Sabą, * Jednym torem i taborem * Wędrujcie do Pana.

Spytaćby się w Solimie Mesyasza o Imię,* A kiedy w Judzie gruchnęli ludzie, * Da Syn Boży dobrej podróży w Betleem Boskie plemię. * Skaczże nakoniec, niebieski Panię, * Tam wokuje, tron gotuje, * W połowie budy.




KOLĘDA  206.


Z Raju, pięknego miasta, wygnana jest niewiasta, * Dla jabłka skuszonego, przez węża podanego.

Wędrujże Ewo z Raju, już cię tu dobrze znają. * Fora Adamie, fora! z tak rozkosznego dwora.

Wędrując Adam z raju, gdy stanął w ziemskim kraju, * Obejrzał się po chwili, alić dalej niż w mili.

W Raju miał dość wszystkiego, na ziemi nic własnego. * Puste kraje orał, niestety! z płaczem wołał:

Ach, biada mnie nędznemu! człowiekowi strapionemu. * Do Raju trafić nie mogę, bom przez grzech stracił drogę.

W Rajum miał dość rozkoszy, złote na polach kłosy. * Nigdym nie umiał orać, za wołami hela! wołać.

Byś była dobra żonka, słuchałabyś małżonka: * Strzegłabyś się rozmowy, niecnotliwej, wężowej.

Ażem ja nie dobry mąż, widząc, że cię zdradził wąż; * Nie chciałem cię zasmucić, wolałem jabłka skusić.

Dałaś się zwieść wężowi, jam słu-