A jakże to mój bracie, tzebać coś wilkowi, * Bo nie sieje, ni oze, dać
nieborakowi.
Ej cóz mi ta juz o tem godać bardzo wiele, * Lepiej dobądź ty Furgoł butelki z kobiele.
MAŚCIBRZUCHA.
Albo ty Maścibzuchu olejku żytniego, * Posukaj, a pocęstuj mnie sturbowanego.
Prowdę mówis, mój bracie, jo ci przyznam tego, * Ze się warto jest napić trunku tak dobrego.
Dobywajze Maścibzuch z torby gozalicę.
wstaje, a dobywszy z torby flaszki oplatanej
Bodajześ zdechł, Cedzimlek! tak ci zdrowia zycę.
Cartać dawno zmerł ojciec, coby jo mioł zdychać, * O którym to z powieści mogłeś nieraz słychać: * Ze się corną kapustą nieborak zepsował, * Tak, iz na piąty tydzień od niej zachorował, * Matka zaś gdy za niego stypę wyprawiła, * Nieboga
się ogonem scuzym udławiła. * Ja zaś, jakem się dorwał bigosu ze solą, * Tom się obzar tak tęgo, az mnie kiski bolą.
Potem strułem się zepą, zjodłem