Strona:PL Karol Miarka - Kantyczki 02.djvu/018

Ta strona została przepisana.

mysi ogon, * Takiem mioł zatwardzenie, az na piąty zogon.

Tu nogą wskazuje.

MAŚCIBRZUCH

podaje flaszkę oplataną CZEDZIMLEKOWI.

Pijze sobie Cedzimlek ku zdrowiu swojemu, * Zycąc wsego dobrego, jak sobie samemu; * Napiwszy się do woli jak co pocciwego, * Skierujes się do brata Furgołka nasego.

Tu wskazuje na FURGOŁA.

CZEDZIMLEK

odbiera flaszkę od MAŚCIBRZUCHA i pyta:

Jakaż to jest Maścibzuch — macicna? miętowa?

MAŚCIBRZUCH.

Ej pij, nie uważaj, choćby anyżkowa.

FURGOŁ.

On dopóty nie zgadnie, póki nie skostuje.

CZEDZIMLEK
pije, a potem szoruje po brzuchu rękami.

Musi to być alkiermes, bo ją wnętse cuje.

Oddaje flaszkę skrycie MAŚCIBRZUCHOWI.
KUBA.

Oj prostaku, prostaku! nie wies co dobrego, * Dyćto od pocciwego Jabrama nasego, * Godnego arendoza, co ją dublizował, * Wsyscy mówią, ze słodem po prostu kminkował.

MAŚCIBRZUCH.

Dyćto wiercipępkowa, tak ją nazywają, * A nase ją niewiasty bardzo dobze znają: * Bo gdy która z nich sobie zbytecnie pobłazy, * To