kach sianem otula. Józef święty, który dotąd z daleka przypatrywał się powijaniu, zbliża się teraz za Maryą, opiera o żłóbek i mówi:
Doczekałaś, moja późna * Siwizno! piastować Boga... * Odmłódźże się, bądź usłużna, * Bo świta[1] króla niemnoga. * Niewygojony ten wołek * Z bólów od jarzmowej deski, * I spracowany osiełek, * Oto cały dwór królewski. * Nie obsłuży swego Pana, * A Pan w samym powijaku * Nie wytrzymałby do rana * Przez tę nockę wietrzną taką; *
Płaszczem członki mdłe osłonię: * Grzejcie się piersiczki Boże! * Za to kiedyś ja przy skonie * Na was głowę mą położę.
Tych słów domówił Józef święty, otulając Jezusa płaszczem. Przez króciutką chwilę jest cicho. Potem jakby zdala od szopki dały się słyszeć głosy Anielskie.
Chwała na wysokości * Bogu, a na nizkości * Pokój ludziom dobrej woli! * Przyszedł sprawca lepszej doli; * Pospieszajcie pastuszki! * A oto w szopie znajdziecie * Uwinięte w pieluszki, * Położone w żłobie Dziecię.
Dzieciątko poruszyło się w żłóbku. Matka Boska pobiegła, nachyliła się i z czułością rzekła:
Nie śpisz jeszcze, Dziecino? * Łezki znowu Ci płyną, * A tu wnijdzie w te progi * Ród pastuszków ubogi; * Bo z nowiną Anieli * Z niebios do nich zlecieli! * Wejrzyj na nich łaskawie, * Nie tak smutno i łzawię, * Niech z twojego wesela * Pośród zimna, nędz wiela, * I z ła-
- ↑ Świtę składają wielcy panowie i urzędnicy, którzy otaczają królów.