Strona:PL Karol Miarka - Kantyczki 02.djvu/063

Ta strona została przepisana.

Obejrzawszy się na ową biedną dziewczynę, jakoby z cicha rzekła dalej:
Ale wiem ja twe myśli... * W nich się dola tej kreśli, * Co przez wichry i burze * Musi robić podróże, * Bosa, naga, o głodzie, * I być w różnej przygodzie. * Nie chcesz lepszym być od niej, * By nie rzekła: „wygodniej * Ma ode mnie Bóg w żłobie, * Bo w zaciszu jest sobie.“ * Ja znów szpary założę. * Twoja łaska wszak może * Sprawić, że ta żebraczka * I bez tego też znaczka * Uzna się twą pokrewną, * Przez dolę na was gniewną * I przhz wspólną wam nędzę, * I we żłobie, jak w księdze * Wielką mądrość wyczyta, * Z której szczęście wykwita.
Przygotowawszy zwitki z siana, Matka Boska utyka niemi szpary. Gdy skończyła Matka Boska utykanie szpar, powróciła na dawne miejsce, wejrzała na ową żebraczkę, i z nadzwyczajną łaskawością rzekła do niej:

A ty biedna sierotko, * Lube moje ty złotko! * Tak się kryjesz w kąciku... * Ran masz w sercu bez liku, * A odwłóczysz poznanie * Z Tym, co leży na sianie... * Wszak ten Jezus kochany * Może zgoić twe rany. * Może tego się wstydzisz, * Że w purpurze[1] tu widzisz * Jednych, drugich w sukmanach, * A tyś przyszła w łachmanach? * O nie!... zawstydź się raczej, * Żeś też trochę inaczej, * Trochę mądrzej o Bogu * Nie sądziła, niebogo! * Król, któryby mógł światy * Łożyć niby dukaty * Na swych zamków budowę, * Dookoła dzie-

  1. Purpura, strój królewski.