poprawię; * Szumieć będą śluzy, * I to mi nie służy.
Utopię w jeziorze, * I to nie pomoże; * Słowiczek zanuci, * Serce się zasmuci.
Ale cię utopię * We szczęścia potopie, * Co się w Bogu mieści * Bez kropli boleści.
Jednej tylko trzeba * Rzeczy: niech ten z nieba * Bóg na ziemię znijdzie... * Na koniec ci przyjdzie.
Po ojczystych dąbrowach * Po miedzach i parowach * Tę piosnkę śpiewałam, * A płakałam, płakałam!
MARYA (sama do siebie):
Ma coś jeszcze w pamięci, * Ale z pod tej pieczęci, * Co uciska jej duszę, * I to dobyć już muszę.
Płaczesz znowu tak rzewnie... * Tobie żal jest zapewnie * Każdej piędzi tej ziemi, * Coś ją łzami takiemi * Napoiła do syta?
Boże! o to mnie pyta, * Co na myśli mam właśnie.
W tej pamięci nie gaśnie * Widok łanów ojczystych, * Gajów i strug przejrzystych, * Skąd cię ludzie wygnali, * Gdy, jak mówisz, sięgali * Po ostatni kęs chleba?
Ach! mnie żal jest jak nieba, * Tego ojców mych gniazda; * Nie