ły, * Jest na firmamencie, nie na pawimencie, * Nie ten żłób zbutwiały.
Liczne, śliczne Świętych orszaki * Gdzie są? bo Twój majestat taki: * Wół ten ni to mistyczny, ni apokaliptyczny, * Sam Ci asystuje, z osłem paraduje, * Innych tu potrzeba asystentów z nieba, * O Baranku śliczny!
Wstępuje dziś Bóg w znak Baranka, * Więc Go kontentuje garść sianka: * I w szopie zamieszkuje, Pastuszków przywołuje. * Stał się uniżonym, byś był wywyższonym, * Stał się kreaturą, zważ ludzka naturo, * Ten afekt kochanka.
Złote runo Bóstwa Swojego, * Przykrył szatą ciała ludzkiego: * Na śmierć się ofiarował, by Swą śmiercią skasował, * Wyrok ogłoszony i już potwierdzony, * Do księgi
mistycznej, apokaliptycznej, * Wiecznie zaciągniony.
Baranek tę księgę otworzył, * Niebo, ziemię, piekło zatrwożył: * Zgrzytnęło piekło na to, co Mu dasz świecie za to? * Korony składają, na twarz upadają * Nieba koronaci; a indygenaci * W szopie Mu oddają.
Na tryumf, na hołdy potrzeba * Powziąść mody od Świętych z nieba: * Więc wszyscy upadajmy, zamiast koron składajmy * Serca, śluby; Boże przyjmij, co kto może, * Przyjmij od nas wielu, ten hołd Zbawicielu, * Daj, niech Cię kochamy.
A witajże Jezu z Panny narodzony; * Czemuś tak ubogo na sian-