Dla winy Ewy i Adama * Goreje Boska miłość sama; * Ta to nas szczerze ukochała, * Z nieba na świat Syna zesłała.
Przecież to wielki dziw na świecie, — * Od wieków nigdy nie słychany, * Żeby tak kto za kogo cierpiał, — * Jako Syn Boski ukochany.
Ty przecież w grzechach skamieniały, * Jak kamień leżysz zatwardziały; * Syn Boski łzami się zalewa, * A tobie grzechów nie ubywa.
Zlituj się mizerny grzeszniku, — * Już więcej nie obrażaj Boga; *
Wszak widzisz, że już strach niezmierny * Na cały świat i wielka trwoga.
Dla twoich to zatwardziałości, * Że nie masz ku Bogu miłości; *
I coraz to więcej przyczyniasz, * Miarki grzechów swoich dopełniasz.
Upadnij teraz przed tym Panem, * Który w żłobie jest położony; * Obaczysz mizerny grzeszniku, * Iże wkrótce będziesz zbawiony.
Dlatego Dzieciną się staje; * Przedwieczny cię synem uznaje; * Chce cię przytulić do Siebie, * Ażebyś z Nim królował w niebie. Amen.
Przystąpmy do szopy, ściskajmy za stopy, * Jezusa małego, nam narodzonego.
Dziecina się kwili, lubo nie w tej chwili, * Więc Go naszem kołem, obróćmy wesołem.