kiem na ziemi ukazał się ciele, * Najprzód w dziecięce pieluszki powity, * Złożon był w szopce, od zimna ukryty.
O jakże wtenczas patrzeć było miło, * Gdy w dzień narodzin, niebo rozjaśniło; * Wszelkie stworzenie posępne ożyło, * By Stwórcy swemu radość okazało; * Cieszmy się i my wiarą ożywieni, * Że w przyjściu Jego jesteśmy zbawieni.
Unosiły się nad szopą Anioły, * Narodzonemu przyjemnie śpiewały,* Wzruszając głosem powietrzne żywioły, * Aby i one chwałę Jemu dały, * Złączmyż więc z niemi, wiary naszej pienia, * W dowód szczerego Jezusa uczczenia.
Z najodleglejszych przyszli krajów Króle, * Niosąc najdroższe z skarbów swych ofiary, * Jedni Mu złoto skradali na stole, * Drudzy kadzidło, co mirrę za dary; * Oddajmy i my daninę w swej mierze, * Prośmy, niechaj ją Pan Jezus odbierze.
Liczne pasterzów wesołych gromady, * Stają przy żłobie, w którym Jezus leżał, * Czyniąc z serc swoich temu Panu składy, * I każdy co miał oddać Jemu bieżał; * Oddajmy i my wiary naszej cnoty, * Tych naśladując pasterzów prostoty.
Cny Ojciec Józef i Marya Matka, * Posługi czynią dla Swojego Syna, * Pełna okrzyków Betleemska chatka, * Niech żyje Dziecię, pociecha jedyna; * Niech żyje i w nas przez wiarę na wieki, * Póki nie zamkniem śmiertelnej powieki.
Strona:PL Karol Miarka - Kantyczki 03.djvu/168
Ta strona została przepisana.