tulisz się w tej chacie, * Ja rozkoszne dni pędzę.
Czyż się to godzi, Bóg się tak rodzi, żadnej niema odzieży; * Siankiem jest okryty, choć Bóg znamienity ; * Ciałeczko ozdobne, na mróz niesposobne, * Plemię ratując, bieży.
Wdzięcznym być potrzeba; Panięciu z nieba ten upominek dajmy; * Z serca kontent będzie, gdy miłością wszędzie * Miłość tę zapłacim; będziem z Nim królować; * Tylko Go wyznawajmy.
W dzień Bożego narodzenia, weseli ludzie, błogo im będzie; * Chwałę Bogu wyśpiewują, * Wesoło wszędzie.
Anioł pasterzom zwiastował, że się narodził, nas uweselił; * Król Herod się zafrasował, * Dziatki pobić dał.
Bili, siekli, mordowali, srodzy katowie, właśni zbójcowie; * Krzyczą dziatki, płaczą matki, bardzo rzewliwie.
Od piersi ich wydzierali i rozcinali: Rycerze mali, * Z matkami się pożegnali, * Żal to nie mały.
Tam krwawe łzy wylewały płaczliwe matki, kiedy ich dziatki * Leżą, jakby barankowie, * Lub w polu snopki.
Ręce matki załamują, włosy targają, i omdlewają; * Niebo głosy przebijają, * Serdecznie łkają.
Rachel Pani tak rzeczona, pocie-