Ta strona została uwierzytelniona.
„Widzę beczki wina,
Zacne to napoje,
Radbym pokosztować,
Ale to nie moje.“
Po niejakim czasie
Powrócił z podróży
Do Ciemnych Smereczyn
Pod krzak dzikiej róży.
Miszkułackich kupców
Zawezwał do siebie,
Obliczył się jasno,
Jak słońce na niebie:
„Zato-m nabył płótna,
Zato-m kupił wełny
Macie tu, kupcowie,
Mój rachunek pełny.
Coś z tego rachunku
I wam się należy,
Jako-żeście dobrze
Strzegli moich zwierzy.
A to wam za drogę,
To mnie za fatygę:
Nikogo nie golę,
Nikogo nie strzygę.
Rozdam między biednych
To swoje grosiwo
I zbuduję w Dębnie
Kościół, istne dziwo.