Ta strona została uwierzytelniona.
Niejeden wierszyczek
Do góry-ś nogami
Wywrócił, naoślep
Pędzący przed nami.
Na piargi-ś strzaskiwał
Kamieniste ławy,
Dowoli-ś przenosił
Siklawy i stawy.
Tak ci się przynajmniej
Widziało, zdawało,
O ty, pyłku marny,
O ty, ludzkie ciało!
Dzisiaj my cię z izby
W truchli z czterech desek
Przenosim, jak wiórek,
Tam pod ten owiesek.
Tam pod ten owiesek,
Tam pod ten jęczmionek,
Pod tę skoruszynę[1],
Pełną kraśnych gronek.
Wynosim cię z izby,
W którejś tak banował[2],
Że nie możesz dotrzeć
Do niebieskich pował.