Strona:PL Kasprowicz - Mój świat pieśni na gęśliczkach i malowanki na szkle.djvu/138

Ta strona została uwierzytelniona.

Na zbój wyruszyli
Dwaj harnasie młodzi,
Mkną halami, mkną wierchami
Samo zło ich wodzi.

Przypadli z północka
Na Liptowską stronę:
„Tutaj będzie nam się darzyć,
Szczęście znalezione!“ —

Pukają do okna,
Pukają do bramy:
„Otwórzże nam, karczmareczko,
Witamy! witamy!“

„Ja wam nie otworzę,
Ani też nikomu:
Matkę dzisiaj pochowałam,
Jestem sama w domu.

„Matkę pochowałam,
Ojciec padł na wojnie,
A bratowie na Uhersku[1]
Zbijają spokojnie.“

Wytłukli jej szyby,
Potrzaskali wrota:
Włamała się do izdebki
Niesforna niecnota.


  1. Węgrzech.