Weszła do izby Burowa
Z fajeczką w bezzębnych uściech,
Butelkę stawiła na stole
I z szkła rżniętego kieliszek:
„Wszyscyśmy bracia rodzeni,
Dzieci jednego Boga,
Więc pijmy z jednego kieliszka,
Nie chłopom pić po ślachecku.“
Nadszedł i Klimek Bachleda
Z ciupagą i pękiem lin,
Łokciami się oparł na stole
I na Burową zawołał:
„Dalej-że, Pani Burowa,
Postawcie świeżą butelkę!
Tyle widzicie chłopa,
A tak się mało troskacie!“
Obudził się z drzemki siarczystej
I Jan Gąsienica Daniel,
Pogładził wąs i tak rzeknie,
Zwrócony do Bachledy:
„Kiej djabła!“ zawołał, w stół waląc
Jan Gąsienica Daniel.
„Przyszliście tu sami umarli,
Szczególne zbiegowisko!
Hej, bracie Klimek, zapewne
Przyszliście dzisiaj po mnie
Aby mnie przeprowadzić
Do schroni przy starej Polanie.[1]
- ↑ Nowy cmentarz w Zakopanem.