„Nic mi nie trzeba, jedynie
Skarży się grzeszne me ciało,
Żem pragnął zrobić tak dużo,
A zaś zrobiłem tak mało!
Pragnąłem być przyjacielem
I Pana Boga i ludzi,
Lecz człowiek się nieraz za licho
Ze swą przyjaźnią trudzi.
Dlatego też, może, dzisiaj
Na tym barłogu leżę
I śmierć się jakoś nie kwapi,
Choć wciąż otwiera dźwierze.“
„Nie trzeba się, miły bracie,
Żadnej poddawać rozpaczy,
Może ci jakoś przecie
I Bóg i człowiek przebaczy.
Zresztą pomnijcie o jednem,
Umierający Grzegorzu,
Niewiele człek zdoła zrobić,
Gdyż jest, jak kropla w morzu.“
Wysłuchał rad, które mieli
Dla niego przyjaciele,
A przecież wciąż go martwiło,
Że zrobił w swem życiu niewiele.
Ufa jedynie, iż Bóg go
Dyć nie odtrąci od siebie
I że tam jakiś kąciczek
Znajdzie dla niego w niebie.