Ta strona została uwierzytelniona.
W dzień przedżniwny, kiedy słońce
Przypieka nad łanem,
Spaceruje stary Panbóg
Po polu owsianem.
Spaceruje z gołą głową,
W koszuli rozpiętej,
Przygląda się, jakie będą
Tegoroczne sprzęty.
Czy mu zorać, czy mu obsiać
Dobrze się udało,
Czy wart sławy, jakiej Panbóg
Posiada niemało?
Zrywa kłosy i rozciera
Na szerokiej dłoni,
Popod słońce patrzy, dmucha,
Ziarnka nie roztrwoni.
Przyszedł w pole Zakrętowy,
Krzyczy rozsierdzony:
„Jak-że można tak marnować
Moje krwawe plony!“
„Jakie twoje?! — To są moje!“
Stary Panbóg rzecze,
„Ja to zorał, ja to obsiał,
Wiedz to, marny człecze!