Strona:PL Kasprowicz - Mój świat pieśni na gęśliczkach i malowanki na szkle.djvu/196

Ta strona została uwierzytelniona.

Chodzę spać z kurami,
A budzę się dodnia:
Jestem wieśniak, żyć inaczej,
To byłaby zbrodnia.

Ponoć ludzie w miastach
Mają swe przepisy,
Ale my tu jemy kaszę
Ze swej własnej misy.

Lubię się pokłonić
Pierwszym blaskom słonka,
Lubię słuchać, jak coś drze się
W gardzieli skowronka.

Ano drze się w piersiach:
„Trala, tryli, tryla!
Jeszcze jeszcze się ku latu
Wiosna nie przechyla.

A jak się przechyla,
Dziękować jej za to:
Przyjdzie do nas z snopem kłosów
Miłościwe lato.“

A niema skowronka,
Lubię słyszeć trznadle,
Co, na płotach naszych siedząc,
Kłócą się zajadle.