Ale niech będzie! Dyć trunek,
Taki, czy taki, jest zdrowy:
Trochę zwietrzały, tem lepiej,
Mniej idzie ludziom do głowy.
„Jaśniewielmożny Panie!“
„Jaśniewielmożny? Pleciecie!
Ja nawet nie jestem wielmożny,
Wielmożnych już niema na świecie.“
„To prawda, lecz dawniej bywało
Inaczej, to każdy wam powie,
Był jasny Pan Chałubiński
I jego przyjaciołowie.
Chodziłem ja z nimi po górach,
Byłem ich przewodnikiem,
Często-m się z nimi zabłąkał
W jakiemś pustkowiu dzikiem.
Coprawda, kto inny przewodził.
Ja ich nie prowadziłem,
Jadałem tylko i piłem
W ich towarzystwie miłem.
Dźwigałem wór ciężki na plecach,
Miejsca w nim było wiele,
Tak był pakowny, że mogłem
Ukryć w nim całe cielę.
I was w nim, kochany panie,
Mógłbym umieścić w potrzebie,
Jako że sił miałem dosyć,
Dał mi je Pan Bóg na niebie.