A może — ha! Cóż to ma znaczyć?
Przed sześćdziesięciu już laty
Przyszedłem Ci służyć, a widzę
Dopiero dziś, żeś brodziaty.
Ale ja złemu zaradzę,
Nie w takiej masz wisieć ozdobie,
Wyciągnę porządną skrobaczkę
I wnet Ci tę brodę oskrobię.
Masz godnie obchodzić ze mną
Święto mojego patrona,
Twa broda tak samo, jak moja,
Musi być ogolona.
Wogóle na ziemskie swe życie
Niedobrą wybrałeś ziemię:
Poco-ś się rodził nie u nas,
Lecz w obcem Betlejemie.
Stajenek u nas jest dosyć,
A znalazłby się i żłobek
Klękałby i wół, i osioł,
I gazda, i wszelki parobek.
Hej kolęda! Kolęda!
By miękko Ci było leżeć,
Mamy po strychach dość siana,
I głód byś miał czem nasycić,
Dziecino ukochana!
Nie jedna też gwiazda ogromna
Na naszem świeci niebie,
Coby trzech mędrców przywiodła,
By powitali Ciebie.