Ta strona została uwierzytelniona.
Przed domem naszej sąsiadki
Węgierki, wasągi, pojazdy:
Zjechali się do niej na chrzciny
Snać same hrube gazdy.
W świetlicy i w izbach przyległych
Poustawiane stoły,
Wśród szynek, kiełbas i jajek
Barwinek lśni się wesoły.
Pośród talerzy i misek,
Kieliszki, pękate butelki,
W krąg bukieciki z papieru,
Robota panny Anielki.
Usadowili się gazdy,
Spragnieni i głodni wielce,
Palcami sięgają po noże
I po blaszane widelce.
Jedzą i piją i palą,
Kłębią się dymu tumany,
Na wszystko spogląda Pan Jezus
Na szkle wymalowany.
Spogląda z radością, czy smutkiem,
O, tego nikt nie odgadnie,
A, zresztą, pocóż zgadywać,
To nieraz zawodzi zdradnie.
Wtem jeden z gazdów powstanie,
Widelcem w kieliszek zadzwoni,