Nie wiedzieć wcale, dlaczego
Słońce się na nas gniewa,
Jabłko tu nie dojrzeje,
Chodź, jako chcesz, koło drzewa.“
Ta, zda się, była największa
Ze wszystkich trosk emeryta,
O inne dolegliwości
Niedużo, bywało, się pyta.
Do modłów brewiarzowych
Modlitwę dodawał też jedną,
Ażeby się Pan Bóg zlitował
Nad tą krainą biedną.
Ażeby ją darzył nietylko
Owsem, lecz także owocem,
Iżby nie była śród innych
Jakiemś pomiotłem sierocem:
„Przydałoby się i wino,
Potrzebne jest do zbawienia:
Bez wina mszy nie odprawisz,
A bez niej świat w zło się przemienia.
Lecz z winem mniejszy jest kłopot,
Dość mają słoneczne go kraje,
Niedrogie też bywa na Węgrach,
Że jakoś nabyć się daje.
Lecz jabłka nie rosną tak u nas,
Jak w jakimś tam szwabskim Tyrolu.“
To było najgłębszem źródłem
Jego zawiści i bólu.