Strona:PL Kasprowicz - O poecie.djvu/101

Ta strona została przepisana.

nia zwierząt. Głuche te bole są zjawiskiem doby dzisiejszej, jak inne były zjawiskami epok innych. Ale czyż to nie dziwne, że wszystkie znajdują swój wyraz, że wszystkie znajdują poetę, który prędzej czy później stanie się ich oswobodzicielem? I oto tak się zdarzyło, że ów posępny wymysł dziecka odnalazłem w książce — całą niewysłowioną żałość poskramiacza lwów, zabijającego swe zwierzęta, zwierzęta, które kocha. (Pewnego wieczora rzuca im zatrute mięso — z jakiegoś powodu zmuszony jest to uczynić — i zwierzęta zdychają w opustoszałym cyrku, przy blasku gazowego płomienia). Jest to książka pewnego pisarza duńskiego i mogła mi była nigdy nie wpaść do ręki, stała się jednak rzecz naturalna, że poeta napawał się nieopisanym, niepojętym smutkiem, którego rzeczywistość spotykamy w życiu, którem żyjemy. Dużo jeszcze innych, podobnych rzeczy zawiera ta książka. Ohydę i nędzę życia kelnerów, to co w niem jest upokarzającego i groteskowego — każdy człowiek raz kiedyś o tem pomyślał, ale to mu się zatarło w pamięci. W tej książce duńskiej i o tem znajduje się opowieść. Opowieści te wywołują wrażenie skoncentrowanych destylatów, wydobywanych z trucizn, które wydziela ciało społeczeństwa, z trucizn jego zmęczenia, z jadów, działających powolnie, chronicznie. Atoli miłośnik wszechrzeczy, miłośnik wszechbolów musi rzeczy te zrywać jako kwiaty, inaczej postąpić nie może, oprzeć się im nie zdoła. Konanie otrutych zwierząt, dziwny, po-