żądliwy głód kelnera tak go nęcą, jak innych nęciły czyny Achillesa, podróże i cierpienia przemyślnego Odyssa. Jakąż‑że czynność ludzką mógłby poeta z głuchem pomijać zobojętnieniem, on, który bezustannie szuka analogii dla swojej własnej ucieleśnienia żądnej czynności? Z odpowiadającą uzdolnieniu jego pewnością nie uwzględni on materyi, ale czyż mógłby nie zwrócić uwagi na to, co jest istotnem, uduchowionem, twórczem w jakiejś przygodzie, w bohaterstwie, w cierpieniu, w losie, tkwiącym w każdej pracy, w przypadku i w właściwem, magicznem wydarzeniu z życia kupca, chemika, bankiera?
Nie może on przecież pominąć rzeczy daleko mniej znacznych: że istnieje coś na świecie, jak morphium i, że było coś na świecie jak Ateny, Rzym, Kartagina, że były targowiska ludzi i że są targowiska ludzi, że jest Azya i jest Tahiti, że istnieją ultrafioletowe promienie i szkielety przedhistorycznych zwierząt; ta garść faktów i mirjady tych faktów ze wszystkich porządków rzeczy muszą w jakiśkolwiek sposób istnieć dla niego, kryją się gdzieś w mroku i czekają na niego, on musi liczyć się z niemi. On żyje i to bezustannie, pod naciskiem bezmiernej atmosfery, jak nurek w głębiach morza; najdziwniejsza to też organizacya duszy, że naciskowi temu podoła. Nie wolno mu niczego odsuwać od siebie. On jest tem miejscem, w którem siły czasu pragną wzajemnie się wyrównać. Podobny jest
Strona:PL Kasprowicz - O poecie.djvu/102
Ta strona została przepisana.