Strona:PL Kasprowicz - O poecie.djvu/104

Ta strona została przepisana.

kowanie bytu, a wszystko to w nieładzie, jak materyał na budowę domu. Znaleźliście w tych księgach tę samą atomizacyę, to samo rozcząstkowanie bytu ludzkiego na pierwiastki, desintegracyę tego, co, skupione razem wyniosłego tworzy człowieka, a chcieliście przecież w czarodziejskie spojrzeć zwierciadło, w któremby chaos wydał się skończoną budową, w któremby to, co umarło, zabłysło życiem, to, co się rozpadło, wieczystym zakwitło kwiatem. Czujecie we wszystkich tych próbach poetyckość, ale pytacie, czyżby to już było uwierzytelniającem świadectwem poezyi?
Czyż z poetyckich tych dusz nie płynie jeszcze większy, jeszcze bardziej gorączkowy niepokój, zamiast uspokojenia? Czyż nie są one jakby przeczulonymi organami tego ciała, dzięki którym te rozbite, szturmujące żądania jeszcze gwałtowniej rozszarpują duszę? Czyż gdziekolwiek się zwrócą, nie tworzą one widziadeł, czyż tem swojem ożywianiem zjawisk nie wprowadzają straszniejszego jeszcze zamętu w rozpadające się składniki tworów? Mając pod ręką rzeczy pisane, pytacie się tak coraz głośniej, pytacie niecierpliwie, czujecie w sobie niepohamowaną żądzę odpowiedzieć na wezwanie, potrzebę „zastosowania do nikłego płodu miary bezwarunkowego absolutu“, czujecie potrzebę domagania się od tych, którzyby chcieli być poetami swego czasu, najwyższego, najnieodzowniejszego czynu poetyckiego, syntezy zawartości tego czasu. Nie chcecie zadowo-