Strona:PL Kasprowicz - O poecie.djvu/105

Ta strona została przepisana.

lić się samym tylko faktem istnienia poetyckiego żywiołu, poetyckiej essencyi, którą, jak chętnie mi to przyznajecie, tak samo przepojona jest nasza epoka, jak przepojone były inne — nie! wy żądacie rezultatu.
Sumę epoki znajdujecie w dziele Schillera, znajdujecie ją, choć niełatwo dającą się odcyfrować, w dziele Hebbla, jesteście nieomal gotowi przyznać to samo tajemniczemu Novalisowi — a zrozumiecie też, że o Goethem tylko dla tego nie mówię w tym związku, że jedynie dlatego na czele nie wymieniłem jego dzieła, ponieważ nie jest ono tylko syntezą jednej ograniczonej epoki, lecz dwóch, stykających się ze sobą okresów, tak, że pod tym względem nie znamy może jeszcze należycie jego doniosłości. Ale gdziekolwiek się zwrócicie, poeci czasów dzisiejszych tego wam nie dają. Mniemacie również — tak przypuszczam, — że wam nie dają z pewnego nawet uporu, że w zachowaniu swem kierują się świadomym egoizmem, że z umysłu odwracają się od najgłówniejszych kwestyi czasu, że bawią się w chowanego. Patrzycie i patrzycie ze zdumieniem, jak mało wrzekomo pamiętają poeci o swem powołaniu, jak z dumą, zaprawioną nieomal uczuciem pogardy, odgrywanie bieżącej roli rzeczników i retorów epoki innym pozostawiają osobom. Zdaje się, jakoby istniała przepaść pomiędzy ich postępowaniem a postępowaniem Schillera, tego wymownego i świadomego herolda swej doby, jakoby istniała przepaść pomię-