Strona:PL Kasprowicz - O poecie.djvu/111

Ta strona została przepisana.

ka, a przypatrując się tym rzeczom, w ich związku bardziej tajemniczym, piękniejszym, nie wiem, czy mogę mówić o nikłości płodów, jeżeli to, co się po pustce czasów urodziło z duszy, wpływ swój wywiera znowu na dusze. Ci, którzy czegoś pragną, czegoś żądają, nigdy przed naszą dobą nie wkładali tyle swego ja w stworzone dla nich dzieło; tak samo jak na poetach, ciąży przymus i na nich, iżby nie pominęli niczego. Jest to zmaganie się, chaos, usiłujący narodzić się zarówno w tych, którzy z chciwem okiem nachylają się nad książką, jak i w twórcach tej książki. W czytających, o których mówię (w tych jednostkach, tak rzadkich, a przecież nie tak rzadkich, jakby się zdawało), także i w nich, niby w kąpieli żywota, pragnie się wszystko oczyścić, co ciemne, pragnie zapomnieć o sobie wszystko, co rozdwojone, pragnie się wszystko zejść i zespolić. I w nich, tak samo jak w twórcach, wyzwala się dusza z materyi, nie dzięki temu, że nią gardzi, lecz dzięki temu, że ją ujmuje z takiem sił napięciem, iż dusza przebija się przez nią. I dla nich, w najwyższych ich momentach, nic nie jest dalekiem i nic nie jest blizkiem i dla nich nie istnieje stan duszy, któregoby dosięgnąć nie można i dla nich niema nic niskiego, coby było niskiem. I z nimi dzieje się to samo, co z poetą, a w takich chwilach i ich oddech twórczą jest potęgą. I oni czytają w tych rzadkich godzinach, które są aktem życia przywołać się nie dającym, i dla nich niema wtedy niczego, w coby nie wierzyli, podobnie jak poeci nie