opowiadać, on jedyny mówi nam rzeczy naprawdę nowe, albowiem on jedyny był obecny i wtajemniczony w opisywane przez siebie zjawisko. On to widzi ideje, on opowiada wynikającą z przyczyn konieczność. Nie mówię tutaj o tak zwanych poetyckich talentach, zręcznie i pilnie piszących wiersze, lecz o prawdziwym poecie. Uczestniczyłem niedawno w rozmowie o pewnym nowszym liryku, człowieku o subtelnym umyśle, którego mózg wydawał się być gamą delikatnych melodyi i rytmów, a którego zręczności i panowania nad językiem nie mogliśmy się dosyć nachwalić. Gdy jednakże powstało pytanie, czy nietylko dobrym jest lirykiem, ale i poetą, musieliśmy wszyscy przyznać, że mamy przed sobą jedynie człowieka współczesnego, ale nie człowieka wieczności. Nie wyrasta on bowiem z ciasnych naszych granic, jak poza równik wystrzela Chimborasso, który z upalnej podstawy swej biegnie poprzez wszystkie klimaty i strefy ziemi, który wysokie i barwne swe ściany opasuje roślinnością wszystkich szerokości — nie, liryk nasz podobny jest do parku nowoczesnej siedziby, gruntownie ozdobionego wodotryskami i statuetami, gdzie po promenadach i terasach wysiadują lub przechadzają się dobrze wychowani mężczyźni i kobiety. Wśród całej tej zmiennej muzyki słyszymy zasadniczy ton naszego konwencyonalnego życia. Nasi poeci to ludzie talentu, którzy śpiewają, a nie synowie muzyki. Treść jest dla nich sprawą drugorzędną, ogłada wierszy rzeczą główną.
Strona:PL Kasprowicz - O poecie.djvu/12
Ta strona została przepisana.