Nakręciwszy się tak do syta w kółko, przyjdziemy może nareszcie do przekonania, że każde dochodzenie istoty sztuki, mające za punkt wyjścia naśladownictwo natury, jest tylko omacnem szukaniem pojęcia prawdziwej, szczerej, czystej, doskonałej sztuki; że sens tego pojęcia przesuwa się nieustannie i dowoli, stosownie do upodobania narodów i epok, a nawet jednostek, że zależny jest od tego lub owego wieku życia, od tego lub owego stanu wykształcenia. Bo jużcić, gdy idzie o pojęcie doskonałości, to miarą albo przynajmniej wahadłem przy jego określaniu będą uczucia osobistych upodobań. Pojęcie to majaczy się każdemu artyście, a jeszcze więcej każdemu miłośnikowi sztuki, ale ponieważ uprzedzeniami nie da się żadnej powszechnej udowodnić wartości, przeto nie może ono być podstawą dla wiedzy, można się niem zajmować jedynie jako wartością przygodną.
Może być, że uczucie świętej grozy, z jaką człowiek pierwotny stawał wobec przedziwnego wynalazku narzędzia, kazało mu istotnie w twórcy siekiery lub garnka prawdziwego widzieć sztukmistrza; kapłan egipski lub uczony przypisywał niewątpliwie symbolicznym swym hieroglifom całkowitą wartość artystyczną, podobnie jak dzisiejszy poeta chiński przypisuje ją głoskom swych wierszy lirycznych. Wytwory małego Moryca spotykają się chyba także, w gronie przyjaciół i ciotek, z niekłamanym poklaskiem, a co uważano ongi, bez sentymentalności,
Strona:PL Kasprowicz - O poecie.djvu/126
Ta strona została przepisana.