za „prawdziwą naturę“, to dla ówczesnego badania sztuki miało bez wątpienia jakiś sens uchwytny. I dzisiaj jeszcze można dziecinnem zadowolić się spostrzeżeniem, iż każde dzieło sztuki albo dość wyraźnie odtwarza niektóre szczegóły naturalnych przedmiotów i stanów, albo je dość niewyraźnie zaznacza. Ale czyż istniał kiedy artysta, któryby to czynił w tym obłędnym celu, aby w jakimkolwiek bądź sensie naśladować naturę, chociażby w najbardziej powierzchownym sensie symbolicznym, nie mówiąc już o sensie gruntownym? Owe podobieństwa z naturą są więc chyba tylko środkiem wyrażania się, służącym jakiemuś innemu, istotnemu celowi, albo, co w rzeczywistości znaczy to samo, jakiemuś innemu popędowi woli. My, twory natury, możemy się w naszej działalności ludzkiej jedynie naturalnymi posługiwać środkami i w słowie i czynie; oto cała mądrość groszowa, jaką nam dały dwa tysiące lat badań na polu tak zwanego naśladownictwa.
Cóż więc sztuka chce wyrażać? albo, mówiąc inaczej: cóż ona musi kształtować? albo jeszcze inaczej, cóż musi i chce tworzyć? I oto znowu zdradliwa nasuwa się odpowiedź: ma ona dawać nam uchwytne dla zmysłów ludzkich wyobrażenie świadomego duchowo pierwiastka wrażeń życiowych, wywołanych w duszy twórcy przez nieuchwytne procesy natury. Ale i tego nie dokona żadna sztuka na świecie; osławiona to bajka o „prawzorze“ twórcy, który on całe życie ściga napróżno. A zresztą wszystkie inne
Strona:PL Kasprowicz - O poecie.djvu/127
Ta strona została przepisana.