Przedewszystkiem niezbitem jest spostrzeżenie następne: Jeżeli w dziele ludzkiem odkryjemy samodzielne posługiwanie się pewnymi bodźcami wyobrażeniowymi, jeżeli jednak przykuje nas przytem bezpośrednio jeden albo więcej tych bodźców, wówczas czujemy wprawdzie w pierwszej chwili, że mamy przed sobą dzieło sztuki, atoli prędzej czy później czujemy w sobie opór przeciw temu przykuwaniu naszych zmysłów: duch nasz jest niezadowolony z powodu niedostatecznego przedstawienia nam bodźców, żywo działających na nasze uczucie. Dopiero gdy za pośrednictwem tych znaków przypominawczych dojdziemy do innego stanu uczucia, w którym i my będziemy samodzielnie przypisywali życiu ducha, dającego się wyobrazić w kształtach — dopiero wówczas osiągniemy rozkosz twórczej siły artysty, uwalniającej nas od zmiennej oczywistości na korzyść stałych form widzenia, to znaczy widzenia pozazmysłowego. Jest to to samo uczucie swobody, które Arystoteles nazwał „oczyszczeniem“, a które jego zdaniem zasadniczą jest cechą pierwiastków wrażeniowych tragedyi attyckiej; ale przymiot ten musi posiadać każde dzieło sztuki, jeżeli ma wywrzeć wrażenie. Bez względu na to, czy dzieło sztuki zajmować się będzie powszedniemi uciechami, czy też w zakres swego przedstawienia wciągnie nieuchronną zawisłość od straszliwych potęg przeznaczenia: trwale zadowoli ono tylko wówczas, jeżeli ludzka siła przetwórcy taką będzie miała przewagę wartości, że dzięki jej straci swą wartość surowy
Strona:PL Kasprowicz - O poecie.djvu/131
Ta strona została przepisana.